Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
259

hiszpańską, francuzką, powróconą do stanu natury.. za stołami kupieckiemi, z siekierami plantatorów, i wczoraj zbogaconych parobków, rozsiadających się obok z demokratyczną dumą, która jest nie mniejszą od arystokratycznéj. — Ale ta przesadna duma wyrabia uczucie godności ludzkiéj, zasługi pracy... choć podporą jéj jest — niestety, często pieniądz.
— Do tego wszystkiego byliśmy nieco przygotowani, i to nas dziwić nie może, przerwał Pułaski.
— Tak, kończył Lafayette — i ja téż jasną stronę téj nowéj społeczności i narodu widziałem wprzódy, niżelim tu przybył — ale ciemne — które muszą być wszędzie (bośmy ludźmi) — ciemne, wyznaję, były mi obce.. domyśleć się ich było niepodobna.. są rażące. Wybaczyć je i poszanować nawet należy, — są to nieuchronne, odwrotne strony medalu.
Do nich zaliczam, w chwili gdy przybywacie rażący wstręt do cudzoziemców i ich obyczaju, niechęć przeciw nim i odraza. W miarę jak się silniejszemi poczuwają Amerykanie, chcieliby się okazać wyższemi od naszego starego świata.. Marzą, że tu stworzą lepszy.