Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
176

Nie poszanują dzieci, kapłanów, ołtarzy, Boga..
A świat cały patrzeć będzie na to męczeństwo nasze śmiejąc się, ucztując, nierozumiejąc, niewierząc lub potakując, i nieobudzi się litość dla nas, bo powiedzą — Bóg karze. —
A gdy pokolenia wysyłać będą rozproszone dzieci w świat, pierwsze z nich przyjmą litością i miłosierdziem, drugie oklaskiem i sławą, trzecie jałmużną i hałasem, czwarte urągowiskiem, niewola, popychaniem — tak że nie będzie dlań kata na ziemi..
Narody swobodę kochające odrzucą was, i te, za które będziecie krew przelewać zaprą się was, nikt z wami chleba nie rozłamie, dadzą wam mrzéć z głodu u progów i kamieniami rzucą jak na psy wściekłe.
Nic to jeszcze! to obcy! ale gdy do ojca, co zostanie na ziemi utrapienia ozwie się z wygnania syn — to się go zaprze ojciec własny — Nie znam cię, nie, odpowie mu matka, a żona jego poślubiona będzie wrogowi, dzieci wezmą broń moskiewską, aby strzelały do ojców i będzie kraj przeklinał niedolę swą w nich.. a tułacze szaleć będą i niejeden z nich rzecze — gdzie jest Bóg?