Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
110

z nogi mu się zsunął... zabłocone pończochy, zdarte rękawiczki, poszarpane koronki.
Ze łzami w oczach papugi całują te resztki gachowskiego stroju.. przyprawne dla tym większego efektu, trochą krwi z niewinnego utoczonéj kurczęcia.
Tymczasem we Francyi, która już przysposobiła się być tą starszą siostrą Polski, jaką późniéj została — zmienili się ludzie, potrzeby, kochanki i gorące współczucie dla biednego kraju. — Turcy także nie potrzebowali już posługiwać się barskiemi rycerzami.
Rozbitki tułały się po Europie, nim dzwon ostateczną rozproszenia uderzył godzinę. Krasiński z Turcyi jechał do Waradynu, z Waradynu do Preszowa; Ogiński szukał spoczynku w Saxonii i wygodnego kąta u Niemców.
Ostatki konfederatów w walce z samemi sobą, stały patrząc nie w niebo ale na ziemię.
Codzień rycerz ubywał, wódz odpadał, wygnaniec nowy się zjawiał, zwyciężony uchodził.
Brakło człowieka; najczystszego, Pułaskiego złamała i zgniotła listopadowa komedya z królem, Krasińskiego spór z Potockim, Zarembę strach o wioski i dwór.