Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i oprzeć się im bodaj siłą. Miał przyjaciół Ilinicz mocnych, jakoż choć to był krok zuchwały, uradzono dać pomoc w ludziach, aby go kniaź z Lidy nie wyparł. A tak, gdy Drozd z listy królewskiemi obejmować Starostwo przybył, stanęli też z przywilejem oprzysiężonym przez króla panowie senatorowie i niedopuścili go. Król pod ten czas znajdował się jakoś w Krakowie, pospieszył nie mogąc nic uczynić kniaź Gliński, z żałobą na pany senatory i wielkiemi na onych skargami, jako się buntują, jako przeciw majestatowi królewskiemu burzą, jako posłuszeństwa oprzysiężonego nie dochowują i t. p.
Siedział kniaź Michał długo w Krakowie, a króla, którego znał, że na nim wszystko mógł, ugadywał. Aleksander też srodze był obrażony iż się woli jego oparto, a srożej jeszcze poduszczony od kniazia wziął to do serca. Szły więc rady za radami, co z Litwą począć. A kniaź ciągle powtarzał królowi, iż póty w niej pokoju nie będzie, dopóki wszyscy oni buntownicy gardła nie dadzą. Król też słaby nie opierał się, ktemu i gniew go był opanował.
— Pojadę do Litwy, mówił i ukarzę ich wszystkich.
— Zła rada, odpowiedział Gliński sam to słyszałem, bo się mnie nie strzeżono wcale.
— A cóż począć?
— Co? szepnął kniaź, co? zwołać sejm do Brześcia, zjechać z pocztem polskich panów i szlachty, która z Litwą zawsze drze koty i Litwinów nienawidzi; tu panów senatorów sprosić do zamku, a zamknąwszy, osądzić i pościnać, będzie spokój i posłuszeństwo.
Rada ta podobała się królowi, nic nie rzekł, namyślał się, Gliński za się, dopóty ją powtarzał ciągle, aż nią tak nabił głowę królowi, iż ją przyjąć musiał. Zaczem posłano, zwołując sejm do Brześcia, jako to i po kronikach (1505) najdziesz na dzień jedenasty stycznia.
A tu nieco jeszcze dawniejszych rzeczy napomknąć muszę. Było jakeśmy rzekli wyżej, dwa stronnictwa pod on czas w Litwie, jedno Rusinów, na którego czele