Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sąsiedzi.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żna więc było być pewnym dotrzymania tajemnicy. Erazm służył jak — Murzyn. Latał, jeździł, płacił, szalał i wciągu tego jednego dnia, choć panna się z nim obchodziła jak z Murzynem, zakochał się w niej w najstraszliwszy sposób.
Romantyczne lektury francuzkie, usposobiły tak śliczną sędziankę, że dla niej nic w świecie nie mogło być przyjemniejszem nad zdobycie serca, nad takiego niewolnika-kochanka, co gotów był dać życie za nią! — Cały dramat śnionej miłości poruszał sercem sędzianki.
Pani St. Aubin nie widziała w tem nic a nic zdrożnego.
Jeden dzień dłużej, niż było postanowiono, bawiono w Lublinie, a u cioci Teresy mniej jakoś gościła piękna Leonilla, niż zamierzała. Tyle-bo miała sprawunków, kłopotów w mieście! Ostatniego dnia, doszło do tego, iż p. Erazm konno przeprowadzał do popasu. Francuzka po obiedzie wyszła jakoś na chwilę, zostawiając samnasam młodych dwoje, i garderobiana Anusia, przysięgała się potem, że widziała przez szparę we drzwiach z alkierza, jak Hojski kląkł przed sędzianka, pochwycił ją za rękę; ona mu ją wyrywała, ten ją gwałtem pocałował w paluszki, zerwał się zaczerwieniony jak piwonia, kolana z pyłu otarł i — rozstali się bez gniewu. I owszem.....
Tylko w drodze, w kolasie żywa była nader roz-