Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szelawska kilka razy zdradziła się z troskliwością swą o dziewczę, które się zamęczało — pochwycono to i komentowano. Pani Adolfowa znajdowała ją rozpieszczoną i za niewłaściwe uważała, że przypuszczano do salonu, gdy miejsce jej było w garderobie.
Państwu Julianowstwu Wólka wydała się smutniej, niż kiedykolwiek opuszczoną, oznaki skąpstwa w niej obrzydliwego, słowem każdy coś wywoził ztąd przykrego, bolesnego, groźnego.
Tysiące drobnostek przypominano sobie po drodze, znajdując je na przemiany rozśmieszającemi i oburzającemi. Pani Bronisławowa zaprzysięgała że nigdy tu już więcej dzieci wszystkich nie przywiezie z sobą. Taksamo Julianowa żałowała, że zabrała Chryzia, który nie miał dla siebie przyzwoitego towarzystwa i narzekał na rubaszne obejście się kilku rówieśników, którzy się z jego kostiumu i mowy wyśmiewali.
Kalikst był zrażony, ale nie rozpaczał, widział tylko, że z ojcem postąpił sobie nietrafnie i że na pozyskanie go innych środków użyć było potrzeba. Starał się je obmyśleć zawczasu..
Państwo Adolfowstwo, poddawali naturalnie najsurowszej krytyce i całe towarzystwo, w które się wmięszać musieli i składowe części jego, nie wyjmując rodzeństwa. Dla Sabiny obie bratowe wydawały się szczególniej tem śmieszne, że nie mając smaku ani pojęcia prawdziwej elegancyi i