Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to już w obyczaj choć raz w rok starym się pokłonić — no i to się im należy.. Węzły rodzinne...
Bronisław mówił, ale piękna Lola, zadumana, już go nie słuchała. Powolnym krokiem zbliżali się ku salce jadalnej, przez której drzwi na wpół otwarte widać było naprzeciw bufet wspaniale rzeźbiony, równie pospolity i oklepanych form, jak wszystkie sprzęty tego domu. — Ale wyglądał pokaźnie zdaleka.
Dzwonek dał się słyszeć w przedpokoju.
Radca stanął, oczekując aby mu zwiastowano gościa o dosyć niezwykłej godzinie przybywającego, — gdy — nie oznajmiony w progu się zjawił mężczyzna, rysami twarzy trochę przypominający gospodarza.. a nieco młodszy od niego.
Był to pan Mecenas Kalikst, brat o którym świeżo mówiono — prawnik, nadzwyczaj czynny, wzięty i zdolny, Doktor utriusque i pan Kalikst Szelawski.
— O wilku mowa! rozśmiał się, zwracając ku niemu gospodarz.
Kalikst, chociaż fizyonomią nieco przypominał starszego brata, życiem inny jej wyrobił charakter...
W Bronisławie czuć było trochę zmuszonego się w sobie zamykać urzędnika, — w Kalikscie więcej było ognia i energii jawnej, a nawet umyślnie się uwydatniającej.
O kilka lat młodszy, stosunkowo twarz miał