Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zywał mu szacunek i życzliwość a nawet — coraz się poufalszym stawał.
Zwolna tak tydzień za tygodniem upływał, ks. Zaręba powróciwszy do domu, natychmiast się gorąco zajął przyspieszeniem budowy dachu i oczyszczenia dworu w Wólce, aby nie było pozoru nawet do odkładania powrotu.
Energiczny, czynny, pod bokiem mając ową fabrykę, ks. Zaręba codzień teraz przybywał na miejsce i nie spuszczał jej z oka.
Powiększono liczbę robotników, zmieniono nadzorców, zaczęło iść żywiej wszystko.. Dach w oczach rosnął, a tymczasem już oczyszczano podwórca, bielono ściany i krzątano się od białego dnia do nocy. W listach swych do Sędziego pisywanych, siostrzeniec dawał mu znać o postępach, opisywał co dokonano, a co zostawało do zrobienia, i mógł oznaczyć termin, gdy wszystko będzie gotowem..
Gdy się to działo, Lola ze swej strony gorliwie się krzątała około tego, aby doktorowie ojca na wieś nie puścili, utrzymując walkę w ciągłej obawie o następstwa.. Pomysł Mecenasa, aby lekarza z sobą zabrać do Wólki, na pozór bardzo szczęśliwy, zaczynał w wykonaniu okazywać się trudnym, a w skutkach wątpliwym.
W istocie żadna znakomitość lekarska nie mogła opuścić Warszawy dla państwa Szelawskich, a lada kogo wziąć z sobą, nic nie ważyło.
Sędzia znowu pomimo diagnozy lekarzy, nie