Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiele niema.. Należałoby starszych powołać. Dla pani Bronisławowej na jej nerwy konsyliarz taki wystarczający, ale dla ojca za mało.
Pani Sędzina, którą synowa przez cały dzień poprzedzający starała się przekonać, iż o wywożeniu Sędziego na wieś, gdzie o opiekę lekarzy trudno — na teraz myśleć się nie godziło — natychmiast Mecenasawi to powtórzyła..
P. Kalikst zrozumiał teraz grę całą, ale zmilczał. Poszedł do ojca i znalazł go — nie gorzej, dosyć ożywionym i nie uskarżającym się na osłabienie.
Stan ten potwierdził go w przekonaniu, że nie szło o zdrowie starego Szelawskiego, ale o wykonanie pomysłu Bronisławowstwa, aby go przy sobie zatrzymali.
Powrócił do matki.
— Widziałem ojca, rzekł do niej, nie zdaje mi się tak cierpiącym, jakby ze zwołanego konsylium wnosić można; ale — nigdy o tak drogie nam zdrowie zanadto starania mieć nie można.
Westchnął i ciągnął dalej.
— Niech mi matka wierzy, że temu wszystkiemu winna zmiana życia, wyniesienie się z Wólki, powietrze i woda, do których stary nasz nie przywykł. Najlepszą kuracyą będzie podobno powrót do domu.
— Ale, mój Kalikście — zawołała staruszka.. w domu my nie mamy tylko jednego starego Fry-