Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wemi gontami osikowemi pobić miano, okazało się po bliższem rozpatrzeniu, że nietylko łat nowych potrzebował, bo stare były pogniłe, ale i krokwi część znaczniejsza wymagała zastępców.. Postanowiono więc całkowicie dać nowy, co pomimo wcześnie przygotowanego materyału, znaczniejszego wymagało czasu.
Podróż dla rodziny, oprócz Bronisławowstwa pozostała tajemnicą. Radca prosił rodziców, aby nie rozgłaszali o niej przedwcześnie, boby to zazdrość obudziło i ze wszechstron zapraszania... kłopot... Nie mówiono więc nic i nie pisano...
Nadeszła wiosna, lecz jedna z tych, które długo zimy nie mogą zwyciężyć. Potrzeba było oczekiwać, aż się pogoda ustali i drogi oschną. Odwykli od dalszych wycieczek oboje Szelawscy, wybierali się jak mówi przysłowie — niby czajki za morze. Mnóstwo rzeczy niepotrzebnych zdawały się im niezbędnemi, zabierano dla Sędziego, dla staruszki do czego tylko w domu byli nawykli, ale co się z wielką łatwością znaleźć mogło w Warszawie.
Bronisław dla rodziców, po długich namysłach w nowo nabytym domu, obok swojego pałacu, przygotował obszerne, wygodne pomieszkanie na parterze, rozkazawszy drzwi wybić od siebie dla łatwiejszej komunikacyi.
Oddać też należy sprawiedliwość pani Bronisławowej, iż z troskliwością największą urządziła je czyniąc o ile możności do Wólki podobnem.