Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z bardzo swobodną i niewymuszoną postawą, udającą wybornie nawyknienie do salonu i świata, w którym nie bywał dotąd, wysunął się, kłaniając.
Książę mi zechce przebaczyć, iż mu spoczynek przerywam — dowiedziałem się przypadkiem o pobycie jego w miasteczku... Mam honor zaprezentować się, jestem Julijusz Płocki, przedsiębierca budowy kolei, dopiéro co dokończonéj... Jutro rano wyprawiamy dla próby parę wagonów, między którémi będzie jeden piérwszéj klasy. Jeślibyś w. ks. mość pozwolił sobie służyć miejscem... miłoby mi bardzo było przewieźć go w daleko krótszym przeciągu czasu, niż poczta, a razem przed znawcą dziełem się mojém pochwalić.
— A! słyszałem właśnie o ukończeniu kolei... która i przez jeden z moich majątków przechodzi, rzekł książę, grzecznie podając krzesło... Bardzo to szczęśliwa zdobycz dla kraju, dla handlu... dla przemysłu i rolnictwa... Mogę panu powinszować tak pożytecznego dzieła...
— Miałem téż głównie na celu — odezwał się Płocki — nie mój zysk, ale pożytek ogólny... Wiadomo księciu, przez jakie to trzęsawice ta koléj przechodzi... jakie były techniczne do wykonania trudności... wszystkośmy to zwyciężyli... linija skończona... nie powstydzę się jéj. Jeśli książę raczysz nas zaszczycić jutro obecnością swoją... oddam pod sąd jego moją pracę... Nie ubiegałem się za zarobkiem... szło mi o to, żeby pokazać, iż lepiéj i taniéj potrafimy, niż cudzoziemcy...