sprzeczniejszych kierunkach, i poważny w zdaniach, w życiu był prawie płochym...
I tego dnia, choć książę znudzony siedział na trybunie w kątku, nie bardzo się ukazując i nie nastręczając na oczy, mimoto wiele z nich zwracało się ciągle ku niemu. Podsłuchawszy rozmów w gromadkach zebranych pod trybuną, najwięcéj było można o nim posłyszéć. Zajmował żywiéj nawet, niż bohaterowie dnia tego, niż Miss Siddons, Lord Palmerston, i całe owo stado rumaków po cudzoziemsku poprzezywanych.
Kiedyniekiedy podnosił się męski ćwikier z okiem ciekawém, aby się księciu przypatrzéć, a ileż żeńskich oczek słodziuchnych biegło ku niemu w nadziei spotkania. Na estradzie o nim mówiono tylko. Hrabinę i księżne i prezesowe różne i radczynie pokazywały go sobie palcami. Poważni ludzie upatrywali w nim przyszłą kraju nadzieję, człowieka, co miał dźwignąć agrykulturę i przemysł... przypisywano mu już projekty ogromne, które na rozwój ekonomiczny całych prowincyj skutecznie oddziaływać miały. Młodzież widziała w nim wzór i wodza, bo zabawą nie gardził; kobiéty miały nadzieję go usidlić, spekulanci podskubać, marzyciele skusić projektami, a poczciwcy spodziéwali się po nim dzielnego reformatora. Viperella tymczasem na górnéj ławce estrady, rozsiadszy się z właściwym sobie wdziękiem malowniczym, uśmiéchała się także niekiedy ku niemu, posyłając wejrzenie... z wyrazem niezrozumiałym... Złapanego po drodze niktby pono
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/44
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.