Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lazł potem dobrego przyjaciela, który mu wstęp wyjednał, przeprosił Viperellę i odtąd — powiadano — żadnego jéj wieczora nie opuścił. Kronika skandaliczna szeptała, że oszczędny dosyć i bardzo umiarkowany w dogadzaniu swym fantazyjom książę, dla Viperelli nic nie żałował, chcąc serce jéj pozyskać. Doszedł jednak podobno tylko do tego, że całe miasto przypisywało mu bliskie bardzo stosunki z tancerką — ale w istocie nie miał u niéj innych przywilejów nad te, jakich liczni wielbiciele jéj używali. Nosił bukiety, robił kosztowne podarki, siadywał do późna w dnie, gdy przyjmowała, i mógł w świecie uchodzić za kochanka.
Przynajmniéj na wyścigach tych pokazywali sobie wszyscy Viperellę, jako ulubienicę księcia. Ale drudzy wymieniali hrabinę Leokadyją, jako wielce przez niego wyróżnianą wśród innych, a jeszcze inni dodawali: że kochał się i biegał około kilku panien i pań tak, że wśród tego mnóstwa, przedmiotu wyłącznego zapałów młodego magnata domyśléć się było trudno.
Całe jego życie i charakter były też zagadką dla bliższych nawet i poufalszych, którzy się przyjaciółmi jego zwali. Zgodzili się wszyscy na pochwały, na przyznawanie mu wielkich przymiotów, zdolności i dobrych chęci — nikt go jednak głębiéj nie znał, a z postępków nie było jeszcze można żadnego wniosku wyciągnąć. Spodziéwano się po nim wiele... przeważało dobre — zrażało tylko to, że się rzucał dziwnie fantastycznie w naj-