Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razy słyszałeś już. Niech sobie demokracyja i liberały lud oświecają, aby go zużytkować, wy hrabio, wy, z waszemi przekonaniami religijnemi, z tradycyjami...
Hrabia słuchał téj przemowy z pokorą i rezygnacyją największą, chociaż nieco roztargniony, w końcu się zaczął uśmiechać.
— Ja oświatę ludu rozumiem inaczéj, rzekł zcicha, jest ona nieuchronną potrzebą czasu. Nie należyż nam, ludziom tradycyi i wiary, ująć jéj w ręce, ażeby niebezpiecznego charakteru nie przybrała?
Walczyć biernym oporem przeciwko prądom niezwyciężonym — próżna to sprawa. Trzeba iść z niemi, aby niesionym na tych wodach statkiem przynajmniéj kierować.
Ja téż oświatę nie znajduję niebezpieczną, owszem widzę w niéj rękojmią dla społeczeństwa... A że to są kwestyje, dokończył, których tak pobieżnie traktować nie podobna... Daruje mi hrabina.
Wielka pani głową tylko poruszyła i znać, uznawszy hrabiego za niepoprawnego marzyciela, zatopiła się cała w swéj robocie.
— Podziwiam hrabiego, szepnęła po długiéj pauzie, umiesz być niezmordowanie czynnym i starczysz na wszystko... nawet na stosunki z ludźmi nie naszego świata... To prawdziwe poświęcenie...
— O! nie zasłużyłem wcale na te pochwały, przerwał hrabia, zawsze mi się zdawało, że człowiek oprócz obowiązków prywatnych ma inne,