Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

większe, ważniejsze, które koniecznie spełniać powinien, chce li być z sumieniem w zgodzie.
To mówiąc wstał, hrabina téż spojrzała na zegareczek u pasa i koronki swe zwijać zaczęła. Powoli goście się wymykali, salon wypróżniał. Baronowa coraz lżéj oddychała, przebywszy szczęśliwie ten paroksyzm tygodniowy, kilku tylko poufalszych gości pozostało, szepcząc po cichu.
Hrabianka Cecylija założywszy nogę na nogę, dobyła cygaretę, którą teraz palić już mogła i odezwała się do baronowéj.
— Ja ci mówię moja droga, oni już dziś są w takiéj liczbie, że nasze salony zupełnie dla nich walor stracą. Ciągną do siebie młodzież, mają ładne i dobrze wychowane kobiéty, mają pieniądze, umieją ich używać.... a my.... myśmy kwaśni, nudni i ubodzy... dożyjemy do tego, że taki Płocki lub Werndorf gotowi rękę córki Radziwiłłowi odmówić!
I z dymem cygarety reszta w westchnieniu uleciała.






Z rzadką przebiegłością wszystko w całém postępowaniu znakomitego intryganta było matematycznie prawie obrachowane. Rachuba ta opiérała się na znajomości charakterów ludzkich i pobudek czynności. Postawiwszy na kartę wziętość swą, popularność, opiniją publiczną, Płocki