Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Europy. Knowania rewolucyjne były koszmarem jego, wszystkie dziurawe buty, jakie spotykał na ulicy, groziły w oczach jego kataklizmem społecznym. Drżąc o społeczeństwo, czuł się w obowiązku walczyć, choć stary, w jego obronie i w duchu liczył się do rycerzy niezłomnych, co się najdzielniéj do utrzymania porządku przyczyniali. W potępieniu demagogii był czasem nawet gwałtownym, naówczas mówiąc, pluł mimowoli, co zbliżenie się do niego dosyć niebezpieczném czyniło...
Tym razem jednak o demagogach w salonie baronowéj mowy być nie mogło, przedmiotby był nieprzyzwoity, shocking, i niktby się go w takim towarzystwie tknąć nie ważył. Szambelan mówił, zażywając ciągle tabakę i gestykulując coraz żywiéj.
— Staję w obronie tego człowieka, envers et contre tous, un homme très comme il faut, człowiek bardzo majętny... człowiek porządku i pracy, poważny, rozumny, czynny, energiczny, szanujący prawo, w towarzystwie znajdujący się z taktem wielkim, i jak na takiego parwenijusza car enfin ce n’est, qu’un parvenu de fraiche date w obejściu się gładki, w salonie miły i szanujący ludzi i zasługi.
— Ale kochany szambelanie przerwała baronowa, nikt mu nie myśli tych przymiotów zaprzeczać?
— Ma jeszcze nieżyczliwych, ma, podchwycił szambelan z zapałem, zazdroszczą mu i piénię-