Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nienki, która je łatwo instynktem odgaduje, a jeśli chce je zużytkować, nie potrzebuje czarów Cyrcy, aby uczucie jedno na drugie zamienić. P. Eulalija była dosyć osamotnioną, trochę strwożona przeczuciami przyszłości, szukała w kimś opieki, potrzebowała serca — była sierotą. Wejrzenie jéj, mimowolne może, powiedziało o tém wkrótce panu Orestowi, który po krótkiéj rozmowie z Płockim w teatrze, wrócił do domu zły, kwaśny, gniewny na siebie a razem dziwnie przejęty i szczęśliwy, sam nie wiedział, z czego. Zdawało mu się, że dopiéro od godziny życie jego jakiś cel miało i żywiéj go obchodzić zaczęło. Czuł się przerażająco zmienionym w sobie.
Jako badacz, który gotów był siły krytycznéj choćby sam na sobie probować, Piętka wyegzaminował stan swéj duszy tak, jakby opatrywał ranę sobie zadaną. Przekonał się, że to było powierzchowne zadraśnięcie i uspokojony spać poszedł. Tego jednak zrozumiéć nie mógł, dla czego mu się obraz téj panny, nad którą tyle piękniejszych widywał, snuł ciągle przed oczyma, jak Sfinks z uśmiechem zagadki na ustach, z jakąś tęsknotą w wejrzeniu, która go niepojętym czarem ciągnęła ku sobie.
Nazajutrz przy pracy zdało mu się, że zapomniał o wszystkiém, że upojenie od tego wzroku minęło. Wstał wesół i poszedł do biura, a zwracając na siebie uwagę, dostrzegł tylko, że był rozbudzonym niezwyczajnie. Myśli łatwiéj i bujniéj przesunęły mu się po głowie, ochotę