Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znaczał się niczém. Powierzchowność miał prawie odrażającą, wyglądał zawsze brudno. Dziś z tego embriona twarzy wyrobiło się to, co się zowie fizyjognomiją, w oczach błyszczy spryt, na czole rozum, w ustach kołysze się zapieczętowana ironija. Umié się znaleść, nie grzesząc ani uniżeniem ani dumą, jest naturalnym i na swoim miejscu, pozostała rubaszność i niezgrabność dawna służy mu do wyrobienia sobie pewnéj oryginalności, somme toute, jest to człowiek zdumiéwający.
Że wychowania zbyt daleko nie posunął, za to mógłbym ręczyć; — zdawałoby się więc, iż ślady tego zaniedbania winny były pozostać w braku tych tysiąca wiadomostek, które się w powietrzu zakładów naukowych i lepszego towarzystwa połykają. Tymczasem jest na podziw oczytanym, i au fait wszystkiego, co się dzieje. Zdaje się, że musiał zrozumiéć, jakie na mnie uczynił wrażenie... bo téż był w doskonałym humorze... — Naostatek, dołożył Lucyjan, i to muszę dodać, żem się w nim spodziéwał znaleść w interesie człowieka ścisłéj, suchéj, surowéj, nieubłaganéj rachuby, na którego uczucie nie można było nic liczyć. Znalazłem un galant homme, fort coulant, uczynnego i pełnego uczuć szlachetnych... gorąco pragnącego być użytecznym i ludziom i krajowi.
Hrabina spojrzała groźno i parsknęła śmiéchem gniewnym.
Allons donc! czy pan żartujesz z nas sobie?
— Nic a nic, odezwał się Lucyjan, spowia-