Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tali o żydóweczce z Rzeszowa. Zkąd ją wzięli? panu Bogu tylko wiadomo.
Gdy się kto Hermana gwałtownie spytał:
— A co żenisz się hrabio?
— Żenię się, odpowiadał.
— A z kim?
— To wam wszystko jedno — ja żenię się dla siebie.
Dołęgi nie było naówczas w mieście, nadjechał właśnie gdy o tém najwięcéj mówiono, gubiąc się w domysłach... Poszedł tedy do Hermana.
Z przedpokoju zwiastował się już śmiechem...
— Jak się masz! drogi Hermanku, jak się masz! Kopę lat! Cóż mi się z tobą dzieje? całe miasto plecie, że się żenisz, jedni mówią, że z księżniczką, drudzy, że z żydówką...
— A tobie jak się zdaje?
— Hę? mnie się zdaje, że ty tego głupstwa tak prędko nie zrobisz, rzucając się w fotel zawołał Dołęga — po co ci to... żebyś potém gdy ci się żona postarzeje, sam zostawszy młodym, bałamucić się musiał.
— No — wiesz co, że może ja to wolę, niż żebym spóźniwszy się z ożenieniem, stary, zmusił młodą żonę, żeby się ona bałamuciła... rozśmiał się Herman...
— Ale... słowo! przyznaj się! żenisz się?
— Żenię.
— Z kim?