Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mojem zdaniem odezwał się Dołęga, wyczekać, rozpatrzyć się i zoryentować, a tymczasem starać o zajęcie korzystnych stanowisk...
Tak zawsze wielcy strategowie postępowali, wiedząc, że wygrana zależy od pozycyi.
Sam pierwszy wedle zwyczaju zaczął się śmiać z mniemanego dowcipu swego.
— Na to wam daję słowo, zakończył — że pilnować będę, patrzeć i komunikować co się w domu stanie... Pozycye zaś strategiczne przy babci, pannie i Olesiu zająć należy nie tracąc czasu... Do babci posłać księdza prałata, któryby dobrze umiał po francuzku, a nie był zbyt surowym i drapieżnym.. i nadto często z piekłem nie wyjeżdżał...
Surowo przerwał Paprzyca.
— Tych rzeczy proszę żartem nawet nie tykać.
— Dla informacyi mówię — zaśmiał się Dołęga, grzechu nie ma. Olesia nie bierze się inaczéj tylko dobrém jedzeniem... Co do panny... dalipan nie wiem... może trzeba deklamatora i literata...
Przez chwilę słychać było ciche szepty. Słuchano doradcy z uwagą, ale nic nie postanowiono.
— Ważniejsza daleko rzecz — rzekł Paprzyca, unikając wypowiedzenia co myślał o zajęciu pozycyi — odciągnienia Lelii i tego pana Sylwana... Na babunię podziałać trzeba.
— Zatém skonkludował Dołęga — czekam rozkazów... i obiecuję się do nich zastosować...
Milcząco zaczęli patres conscripti chodzić po po-