Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie nad nią jeszcze kajdany ciężą... i gdzie my, co je kruszymy, bezbożnymi zowiemy się heretykami. Nieście światło do waszego kraju, a pracujcie, abyście rozprószyli ciemności... Macie tam już poprzedników, którzy rolę zorali i użyźnili; wy ziarno siejcie. Wiklefowa tam nauka nie była obcą, poszli inni apostołowie, bądźcie i wy jednym z nich. W narodzie waszym jest już dosyć prawników, niech do ich liczby jeszcze jeden przybywa.
Janusz milczący postawił szklankę swoją.
— Tak jest — rzekł — pracować będę, prawdy się nie zaprę... lecz znam kraj mój i wiem, że tam przebojem bym nic nie zrobił... wężowej chytrości potrzeba, aby się wcisnąć.
— I prostoty gołębicy — dodał inny...
— Ni jedno ni drugie nie starczy — zawołał surowej twarzy młodzian — ale apostołów gotowych na męczeństwo, jak oni pierwsi chrześcijanie; chytrość nic nie sprawi, ani prostota, ale odwaga i ofiara.
— Zostawcie każdemu — przerwał ryży — takie środki, jakimi go ten natchnie, qui flat ubi vult. Gdyby apostoła a choćby i męczennika potrzeba — dodał — szedłbym ja z ochotą. Palatinidesie nasz... skiń a pójdę z tobą nawracać pogany! Ino słowo!
Janusz się zarumienił.