Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wojewoda syna precz wypędził a żonę ubił i zamęczył; pisarz, choć wielkie dobra ma, grosza nigdy przy duszy, nie wiele więc synowcowi zostawi, którego ojciec wydziedziczył i pono wszystkie majętności na klasztory rozpisać postanowił.
Dodawał co mógł Zaranek aby zniechęcić, bo mu i o to szło, ażeby się tam nikt nie zbliżał i o nim samym nie powziął wieści. Do odrobiny prawdy obficie domieszawszy fałszu, tak strasznie dzieje Rochitów i ich obyczaje przedstawił Hennichenowi, że mężny starzec, choć po sobie poznać nie dał, upadł całkiem na duchu.
Odprawiono tego niefortunego posła. Wittemberczyk pożegnał ucznia i zamknął się w swej gospodzie. Ważył on co począć miał; wreszcie nic nie umiał lepszego wymyśleć nad wysłanie listu do wojewodzica, pod pozorem owych kamieni na sprzedaż, prosząc go o protekcyę, a w rzeczy aby mu dać znać, że w Krakowie był. Z pismem tem nie można było inaczej naówczas tylko umyślnego człeka wyprawić. Wilms się tego podjął, i kręcąc się między szlachtą z okolicy Zalesia, niejakiego Szeligę napytał, który za sprawą w Krakowie był, a przegrawszy ją i zastawiwszy pas, prawie nie miał o czem powracać. Nadzieją dobrej nagrody skłoniono Szeligę do przyjęcia listu