Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pocztu; zamiast dwu, bodaj dziesięciu ludzi wziąć przyjdzie i poczet piękny, aby się panowie Polacy, którzy wspaniałość lubią, ze szlachcica niemieckiego nie wyśmiewali.
Fryda słuchała z zajęciem i potakiwała główką. Ciocia uczyniła uwagę, że to niezmiernie wiele będzie kosztować.
Uśmiechnął się na to Hennichen i dodał:
— Wszystko to król polski opłacić musi.
Od tego dnia rozpoczęły się przygotowania, które w całej Wittemberdze niepospolite uczyniły wrażenie. Ludzie za złe bardzo mieli ten przepych nowemu szlachcicowi i zazdrościli mu go, a z przekąsem mówili o tem, na co Hennichen nie zważał. Burmistrze i starszyzna szczególniej nie mogli mu darować, iż tak pańsko w podróż się zbierał, a co gorzej nowe swe herby szyć kazał na derach i ryć na blachach. Strój nawet podróżny ich raził, bo się Hennichen w zbroiczkę lekką i żelaztwo zaopatrzył i ludzi jednakowo uzbroił. Konie same nie mało kosztowały, a były ciężkie, grube, mocne, karczyste, jakich naówczas i do parady i do podróży w Niemczech używano.
Gdy nadszedł dzień wyjazdu, a cała kawalkata, mająca Hennichenowi towarzyszyć, przed kamienicą stanęła, zbiegło się pół miasta patrzeć, aby miało później się z czego