Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hennichen czytać go będzie głośno i da się pochwycić na wrażeniu, jakie on sprawi na nim. Stary był ostrożny i w sobie zamknięty, nie lubił się zwierzać nikomu, a najczęściej smutek pokrywał weselem a radość chmurą. I tym razem, niby nie przywiązując zbytniej wagi do pisma, uprosił je sobie na godzinę do spokojnego przejrzenia, cioci podziękowawszy odprawił ją, zbył się mieszczanina, zamknął na klucz i przystąpił do czytania sam na sam.
Czatowała na wychodzącego ciocia Truda sądząc, że pochwyci jego uczucia, i że się jej zwierzy ze swych myśli. I na tem się wszakże zawiodła. Hennichen wyszedł ze spokojną twarzą, na pytania natrętne odpowiedział dwuznacznie i lekceważąco.
— To są zwykłe plotki z krajów dalekich, — rzekł. — Tilius był i umrze bałamutem. Przesadzone, powiększone; dziecku o tem ani słowa, na coby się daremnie gryźć miało, wszystko się to przemieni.
To powiedziawszy wyszedł z listem i podarkiem do jego właściciela i pismo nazajutrz znikło z obiegu. Domyślano się, że Hennichen je wycofał.
Z wielką pilnością ciotka badała twarz jego, gdy później przyszedł do córki. Nie stracił nic a nic z wesołości dawnej; tak się przy-