Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść składana.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiedzieć, że nieboszczyk miał rękę okrutnie z góry na dół podatną. —
— Nic łatwiejszego, kochany stryju, jak ręczyć w imieniu nieboszczyków. A jabym sądził, na mocy prawidła, zabraniającego przypuszczeń uwłaczających czci zmarłych, że nie tylko mój drogi ojciec, ale nawet dziad, pradziad i wszyscy obecni tu praszczurowie, jeśliby mogli na chwilę ożyć w portretach i spójrzeć na moję Antosię, wszyscy jednomyślnie, sejmowym głosem potwierdziliby mój wybór — i nawet uchwaliliby mi familijne laudum. —
— Dobrześ powiedział, mój mosanie, choć ani wątpię, że to przypadkiem, bez zastanowienia i bez najmniejszéj zasługi w obliczu rozumu. Tak, jeśliby twoi przodkowie mogli ożyć i spójrzeć przez chwilę na twoję Pannę Antosię — ale słyszysz mi, przez jednę tylko chwilę — możeby ją i udarowali pochwałą: bo nasz ród słynął od wieków z dworności; ale posłuchaj, powiadam ci, mój mosanie, jakem szlachcic, jeśliby oni mogli wiedzieć tak dokumentnie, jak to mnie jest wiadomo, co za śliczne cnoty posiada ta twoja Panna Antosia, wierzaj mi, że bez żadnych ceremonij, zapisaliby cię oni natychmiast do bractwa biczowników.