Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść składana.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gło, to niech Ci będzie jawno, kochany Czytelniku, z uwag następujących:
1. Która-ż matka, nawet z tych nieszczęśliwych, co śmieją vel śmią grozić śmiercią swojemu rodzonemu dziecięciu, zdolną jest spełnić tę groźbę? — Jeżeli Józef Flawijusz wspomina o podobnych przykładach, zdarzonych jakoby podczas oblężenia Jerozolimy, to krytyka wyższa dawno już uczyniła uwagę: że to opowiadanie jest czysto hyperboliczne, orientalne, i zmierzało jedynie do zagrzania patriotyzmu Żydów. Józef jak gdyby w te słowa odzywał się do swoich ziomków: „— Wasi przodkowie nie wahali się zagrzebać w gruzach świętego miasta, wasze matki gotowe były raczéj własnoręcznie pozabijać swe niemowlęta, niżeli je widzieć w niewoli; a wy czysta krwi, nieodrodne potomki tych bohaterów!!” — I czas okazał, że nie było to wezwanie do głuchych. Ży-