Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

309
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

— A! czyż wszystko za wcześnie lub za późno przychodzić musi na świecie? wołała z cicha; czyż nie ma środka ratunku?
A Brant kiwając z wolna głową, odpowiadał:
— Nie ma ratunku! cudu na to potrzeba...
Sara tymczasem bawiła w Wilnie i zbierała obfite oklasków żniwo. Stanisław zniknął jéj z oczu, i nie zdawała się z razu zwracać na to uwagi; ale któż pojmie serce? kto zrozumie taką niewiastę jak ona?.. Niepokój chwytał ją czasem gwałtowny, i raz pobiegła jak Stanisław obejrzeć tę izdebkę na strychu, gdzie się ich miłość zrodziła, klęczała na progu jéj spłakana, bo pustka tego zimnego poddasza była jakby przepowiednią pustki przyszłego jéj życia!
Musiała wiedzieć co się z Szarskim działo, bo gdy się coraz gorzéj mieć począł, wpadła raz zakwefiona do Branta, i przestraszyła go wprost biegnąc do jego krzesła i chwytając za rękę.
— Doktorze! zawołała: powiedz mi, co się z nim dzieje? a mów prawdę, nie oszczędzając mnie.
Brant wyrwał rękę i odskoczył od niéj ze wzgardą, któréj nie taił, wskazał na drzwi w milczeniu.
Izraelitka rozśmiała się boleśnie, okropnie, i zasłoniła oczy.
— Słuchaj, zawołała przerywanym głosem: ty jeden przecię wiedzieć musisz, że nie jestem potworną. Widziałeś, co się działo ze mną! jak los miotał i kalał nieszczęśliwą! Chciałżeś, żebym mu się oddała, niegodną się czując téj czystéj miłości? bym złote skarby jego zapłaciła mu miedzią zardzewiałą? Nie! nie! tegom uczynić nie mogła! na to oszukaństwo wzdrygało się serce moje! Ja go kocham! ja szaleję z boleści! jam umyślnie wiozła za sobą kochanka, by