Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak też tłumaczenie się z nich i kompletowanie w pewien sposób. Takiego, zdaje mi się, tłumaczenia, a raczej dopełnienia powieści naszej, krytyka żądała — lecz dać go nie możemy. Wolno jest krytyce dopełnić ją samej w tysiąc sposobów i tłumaczyć sobie dążności autora, jak się jej podoba. Przeciw temu ani słowa.
Powieść ta obudziła w wielu szczególny przestrach, żeby się nie stała powodem młodym a zagorzałym głowom do naśladowania Gustawa w życiu praktycznem; innym zaś do naśladowania artystycznego powieści, w której ustępach upatrują wiele sceptycyzmu, a tonem jej szyderskim często i ironicznym nieskończenie się brzydzą. Spodziewamy się jednak, że młodzież nie pomyśli nawet o przedrwiwaniu życia zapaleńca, któreśmy wystawili jako smutny przykład ekscentrycznej egzystencji. Równie pewni jesteśmy, że każdy ironję i sarkazm łatwo sobie wytłumaczy i usprawiedliwi szczególnym stanem duszy Gustawa, który autorowi inaczej malować się nie dozwolił. Najniesłuszniej zadano brak wiary Gustawowi. Dość jest otworzyć książkę, żeby się przekonać, jak poeta nieustannie chwyta się za wyższe nadzieje, aby się niemi podeprzeć. Jeśli wiara nie wystarcza mu na ułagodzenie ciężkich boleści, jeśli ona nie zapełnia wyłącznie wszystkich chwil jego życia: przypiszcie to nie autorowi, ale nieszczęsnemu położeniu Gustawa, który był sierotą. Usta matki są pierwszym i najpierwszym nauczycielem religji; nikt ich nie zastąpi, bo one jedne prostą do serca dziecięcia znają drogę. — Autor zaś nadewszystko musi być sumiennym i takimi malować swoich bohaterów, jakimi ich pojął, nie takimi, jakich po nim żądają. Z tego to powodu i w drugiem wydaniu nic się nie odmieniło gwoli krytykom; poczynione dodatki i poprawki są tylko wykończeniem ostrożnem dawnego planu, którego nic nie odmieniono.