Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wrócił do gabinetu, i dzień zamknęła gra w billard i wieczerza.
«W poniedziałek nadzwyczajnie ludnym zrobił się Kaniów, a że przeciwnym sposobem od tego co po stolicach się praktykuje, rzadko gdzie widziana była kareta szybkością pędu i nieludzkością stangreta rozpędzająca wieśniaków, łamiąca i gruchocząca ich mizerne wozy, zapędzająca nakoniec zgiełki gromadne pieszego ludu do domów i ciasnych zakątów dla uchronienia się od kalectwa, śmierci nawet często.. Swobodnie więc chłopstwo obojéj płci rynek i wszystkie uliczki napełniało, bawiąc się bezpiecznie targiem i rozrywką wiejskiemu stanowi przyzwoitą, już nakoniec wolném z miejsca na miejsce przechadzaniem się. Słowem, kto zna wiejskich miasteczek jarmarki, wyobrazi sobie gatunek ludności, i swobodny szmer roju wieśniaków napełniającego cały Kaniów. Może to jednak nad inne podobne jarmarki nadzwyczajnym czyniło ten, któryśmy tu mieli w poniedziałek, że wszyscy prawie z panów assystujący N. Panu a pieszo zwyczajnie odbywający wizyty, i do zamku przybywający, ró-