Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bie wyszukać, choćby jak ja, jakiegoś majora, un pis aller i skończyć przyzwoicie tę głupią komedję życia. Gdyby się zaczynało od majora, na czemżeby się skończyło?
Westchnęła, rozśmiała się i nie czekając odpowiedzi Czeżewskiej, ciągnęła dalej:
— Więc, jasno sobie zdajmy naprzód sprawę z położenia. Panna piękna, dobrze wychowana, dowcipna, żądająca świat poznać i zajrzeć Na górę i Pod blachę. 2-do, kochany tatulo bojaźliwy, skromny, radby kwiatek swój posadzić w cieniu matron i pod opieką wysokich dygnitarzy duchownych.
— Ale, powiadam ci, córka zrobi, co zechce! — przerwała Czeżewska — to nie ulega wątpliwości. Jestem tego pewną; dosyć jej będzie najmniejszej zręczności, pozoru, pretekstu! Papa nie jest okrutnym, da sobie wmówić, co my zechcemy. Il est de bonne composition.
— No, a ja mam wam pomagać? tak? nie? — wtrąciła majorowa.
— Czekaj, ja cię jeszcze o to nie proszę, — rzekła Czeżewska, — choć wiem, że my się bez ciebie nie obejdziemy. Ja przybyłam dziś tylko uścisnąć cię, wyspowiadać się przed tobą à coeur ouvert, polecić siebie twej protekcji — a potem...
Majorowa rzuciła grzebyk i nagle zwróciła się ku niej.
— Wiesz ty co? Wszak twoja panna musi być w domu?
— Dziś my nie wychodzimy nigdzie, chyba może do teatru.
— Do jakiego teatru? — śmiejąc się, podchwyciła majorowa. — Na włoską operę pani Delicati chyba wy pójść możecie, bo nam Matrimonio secreto już się przez uszy przelało.
— Wszak jest Bogusławski? — spytała wojska.
Gospodyni znowu śmiać się zaczęła swoim sztucznym śmiechem suchym.
— Ale któż przyzwoity chodzi na polski teatr Bo-