Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

powietrznego, miękkiego, idealnego, a jednak żywy typ nie tonął w obłokach, które się go otaczać zdawały. Swojego czasu sprzeczano się o to, czy to był anioł zstępujący na ziemię, czy szatan na pokusę ludzką zamaskowany.
Na stole i mnogich innych sprzętach chińszczyzny, bronzy, świecidełka, kadzielniczki, flakoniki, wazony ustawione były jak w magazynie u starożytnika, ale nie bez pewnego wdzięku i smaku.
Można się było domyślać, że na ten salonik składały się lata długie i serca mnogie przyjaciół i przyjaciółek, gdyż inaczej pański dochód roczny na tak kosztowne urządzenie go nie byłby starczył. W dwóch kątach stały naczynia z sewrskiej porcelany tak ogromne, iż równych sobie nie miały w Warszawie.
Obrazy otaczające portret były też drogiemi płótnami szkoły flamandzkiej i włoskiej.
Czeżewska z zachwyceniem się przypatrywała temu zbytkowi, przepychowi i smakowi swej drogiej Jutki, świadczącym, jak jej na świecie dobrze być musiało, gdy usłyszała kroczki pośpieszne i nim miała czas obejrzeć te bogactwa, otworzyły się nagle boczne drzwi, a w nich okryta tylko narzuconym naprędce szlafroczkiem ukazała się na wpół ubrana majorowa, z wyciągniętemi dosyć jeszcze pulchnemi i ładnemi rączkami ku przyjaciółce.
Padły sobie w objęcia i z salonu przeszła pani Czeżewska, pomijając kilka różnych pokoików równie wytwornie urządzonych, do gabinetu tualetowego, zasiadając obok zwierciadła, przed którem piękna niegdyś Jutka stroiła się, podmalowywała, trefiła, reparując du temps l’irreparable outrage.
Czeżewska mówiła zwykle powoli, z namysłem, cedząc słowa, dodając im wyrazistości mimiką twarzy i rąk; za to majorowej usta się nie zamykały. Myśli jej krążyły szybko po główce a słowa błyskawicą wylatywały i toczyły się z ust wzburzonym potokiem.
— Kochana moja! — zaczęła zaraz — skądże ty tu? myślałam, że gdzieś za światem rekolekcje odsiadu-