Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabina Marya głośno się z tem oświadczała, że to, co w świecie nazywano zabawami, ją, nudziło; hrabia August tańcował mało i za poważnym był do balów i kuligów.
Kilka razy jednak, wciągnięty prawie gwałtem, musiał odwiedzić znaczniejsze domy i znajdować się na zabawach.
Tej zimy występowała właśnie po raz pierwszy głoszona za cudo piękności, wychowania, dowcipu, hrabianka Berta, zwana „złotowłosa“.
Była to córka jedynaczka rodziców, starej, dawniej niezamożnej szlachty, która i pracą i szczęściem i składem okoliczności nie wyświeconych dokładnie, w końcu XVIII wieku zacząwszy się państwa dorabiać, doszła do olbrzymiego majątku.
Od dwóch pokoleń łączyła się też z najpierwszemi domami pańskiemi, i choć imię jej nie miało przeszłości, już się liczyło do najgłośniejszych w prowincyi.
Berta złotowłosa była jedynaczką. Rodzice tem dumniejsi, iż zaledwie pół wieku dzieliło ich od bardzo skromnych wspomnień szlachectwa i dorobku, marzyli dla córki o losie jak najświetniejszym. Mitra co najmniej powinna była przyozdobić jest skronie.
Hrabia August, choć jej nie miał, ale jak Montmorency lub Rohan mógł się obyć bez tytułu — imię stało za wszystko.
Przybycie hrabiny z synem w te strony, gdzie złota owa gwiazda jaśniała — rodzicom panny niesłychanie próżnym a dumnym — poddało zaraz myśl — że August był jedynym godnym ich dziecięcia.