Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ze mną przybyła do Augustówki, i miała posłać z zawiadomieniem..
— Którego ja dotąd nie odebrałem.
A więc zamieszkujecie tu?
— Czas jakiś przynajmniej — rzekł August.
— Znając kochaną siostrę Maryą, przerwał Samulski, domyślam się jakichś matrimonialnych projektów...
Spojrzał bystro.
— Byłyby zawczesne, rzekł August.
— Ba! ba! myślisz Jezusowych lat czekać.
— Nie chcę się spieszyć... Swobodę wolę...
— Której ani używać ani nadużyć nie myślisz! — dokończył pułkownik. Na to jesteś za poważny i surowo wychowany.
— Za co wdzięczen jestem matce... rzekł hrabia.
Panien — mówił Samulski uparty — nie zabraknie tutaj. Są i piękne i bogate! Niestety i większa część ich, choć je natura lepiej od mężczyzn wyposażyła — odebrały wychowanie takie, iż darami bożemi przewyższając braci, wykształceniem stoją z nimi na równi. Takie lalki jak i oni. Trochę tylko więcej charakteru mają, energii i instynktu poczciwego.
August słuchał ciekawie.
— Ja, żołnierzem byłem i jestem, mówił wuj, uczyć się nie miałem czasu ni sposobności — jestem biednym autodydaktem, ale gdy patrzę, na co zeszło u nas wychowanie mężczyzn — i kobiet! smutek mnie ogarnia. Miałem próbę, czem są panowie! Kobiety są umysłowo wyższe od nich daleko, a jednak w porównaniu do naszych dawnych — co za lalki! Mają wszystkie talenta potrzebne do salonu, francuzczyznę wcale