Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sić pana hrabiego za moją napaść, za najazd, za natręctwo niestety...
— Ja hrabiemu wdzięczen jestem owszem, żeś był łaskaw nie zapomnieć o mnie — odparł August, a wzajem sobie za złe mieć nie możemy przekonań różnych, które są godne poszanowania jak tylko szczere. Każdy z nas tak służy społeczeństwu, jak umie, a hrabiego gorliwość i poświęcenie dla mnie będzie bodźcem i przykładem.
Skończyło się na grzecznościach wzajemnych, ale Zenio siadł do powozu kwaśny jak ocet, zły, gniewny, oburzony, a im dalej odjeżdżał od ganku — tem mocniej się rozsierdzał.
Miał jednak czas, rzuciwszy okiem w dziedziniec, spostrzedz, iż właśnie w chwili, gdy go opuszczał, pani Szamotulska przybywała... I to nie podobało mu się.
— Moralista! purytanin! zawołał w duchu... jużciż z nią się nie ożeni, bo to za mała rybka dla takiego magnata, którego dochody na miliony się liczą — ale romansik wygodny poprowadzić, a potem panienkę wydać za kogo cicho! sza!! — jest w starych tradycyach tych senatorskich dzieci!!
Zenio pod wpływem złego humoru o mało nie zawadził o demokratyczne zasady... Wczas się spostrzegł i nakazał sobie milczenie.
Miał też do myślenia sporo, bo musiał ze swego posłannictwa się wytłómaczyć przed swoimi, a potrzeba było rzecz tak przedstawić, aby porażka zyskała mu nowe laury, podniosła go, hrabiego zaś zgruchotała.