Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 80 )

kami pod gałęzią klonu ukrywał, jak uciekając, podobny do Gierarda Tassoniego, wpadł w błoto po uszy, jak się kochał w pannie Klarze, jak los odebrał mu kochankę, a kozacy dali batogami, jak z wicinami pływał do Gdańska i t. d. i t. d. Wszystkiego tego cierpliwie słuchał Pan Walery; czasem też dla ożywienia rozmowy nucił dawne piosnki przygrywając na skrzypcach Pan Rubryka, i udawał tańcującego poloneza, chodząc po swoim pokoju. Lecz nad wszystkie wymienione osoby, milsza była gościowi Panna Julja. Z nią w pięknej roku porze chodził na odlegle przechadzki, a w jesieni, kiedy jednostajne mgły i chmury zasuły