Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 51 )

— Bardzom rad temu, i niebawem będę w Powijówce.
— Proszę cię tylko, odpowiedział Wagleer niespokojne nań rzucając wejrzenie, nieśpieszyć się nazbyt z przybyciem, ażebym ja miał czas się ztamtąd wynieść.
— Najchętniej, kochany stryju, parę dni zabawić mogę u mego przyjaciela Antoniego.
— Do widzenia, dodał Wagleer kładąc płaszcz i zapalając fajkę u kominka.
— Upadam do nóg — odpowiedział Pan Walery wyprowadzając go z sieni — upadam do nog.