Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 261 )

— była to Pani Maciejowa, którą Pan Walery matką nazywał — Więc to ona! pomyślałem sobie, to ta skromna Cesia!
Ojciec Kapelan jadł tymczasem piwo z miodem, a nam zwykłe roznoszono potrawy: okuń, szczupak po żydowsku, łamańce z makiem, gruszki, kasza perłowa z makowém mlékiem i różne inne przysmaki, kolejno następowały. Mnogość potraw nie tyle dziwiła, ile rozmowa samej Pani, z której łatwo poznałem, że i literatura obcą jej nie była.
W ciągłém zdumieniu przeszedł mi wieczór bardzo mile — a spać