Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 253 )

świętną z wytartym lakierem, czapkę z uszami, stary pałasz i inne graty. Stary Maciej widząc Pana w swoim domku niezmiernie się cieszył, Maciejowa wydobyła dawno nietknięty obrusik, zasłała go i zastawiła przed swoim panem to, co było najlepszego w domu: świeżą śmietanę, podpłomyki i kurczę. Stary ogrodnik tymczasem gdérał i gawędził, rozszerzając się nad ulubionym sobie Panem Starostą, u którego młode lata przepędził.
— Lepsze to były czasy! mówił z westchnieniem, ludziom i panom lepiej było. Co sejmik bywało, to się człek upił miodem, najadł do woli, i do kieszeni jeszcze co schował — a dziś nikt o nas nie dba.