Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 242 )

dy się nasze zdania zgadzają; ale całkiem jeszcze mam głowę nabitą przeklętym Panem Ślopką, co to za szachraj, to nie masz wyobrażenia!
— Zkądże to?
— Ztąd, że mi już ciągłém klekczeniem o nim głowę mało nie zbito — a on sam tak sobie ze mną postąpił, iż wierzyć teraz muszę wszystkim pogłoskom. Przeklęty szachraj! wyciął mi najpiękniejszy kawałek lasu, i teraz ofiaruje się kupić folwark, na którego gruncie zrobił szkodę! przeklęty szachraj!
— Nie piérwsza to jego sztuczka.
— O! ja ich nazbierałem z pół kopy na usługi, i przez szlachetną zemstę opowiadam jego historją z takiemi szczegółami każdemu, że