Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 241 )

Walerego, drzwi się otwarły i Pan Niechętnicki wszedł do pokoju.
— Przyjechałem do Pana, rzekł zaraz, dla rozweselenia się, skryta melancholija dręczy mię w domu.
— Bardzo będę szczęśliwy, jeśli ją rozproszyć potrafię.
— No! to już i jegomość widzę zdobywasz się na komplementa — ale oświadczam, że się bez nich przy mnie obejść można; nadto znam ich szczérość pospolitą, abym im wierzył. Nie wiesz jeszcze mój Panie, boś młody, jak nieszczérymi są ludzie, lubią się ukrywać, aby łatwiej szkodzić mogli.
— Zupełnie temu wierzę, bo mię nauczyło doświadczenie.
— Więc zgoda między nami, kie-