Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 16 )

światła; tak, że w tym zakącie nie wiele dzień od nocy i wieczór od południa się różnił. Zdaje się tedy, iż bynajmniej z tego powodu Ks. Plebana obwiniać nie można, jeżeli się kładł spać o południu, lub wstawał ku wieczorowi.
Opuszczam tu uwagi nad ponurością miejsca, i uczuciami jakie wzbudzała, a zacznę od opisu pierwszej izby; bo lubię rzecz każdą szczególnie i ogólnie, ze wszystkich stron opatrzyć, jak się o tém czytelnik w dalszym ciągu przekona.
Podłoga więc tej pierwszej izby, chwiejąca się i nadpsuta, pełna była dziur i szczelub, wkoło ścian spaczonych czepiało się stare, wyblakłe, niegdyś żółtego koloru obicie,