Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 15 )

się wyrwało, nie takiego się biédak dziedzictwa spodziewał — Cóż jednak robić? pomyślał sobie, nie my losem, los nami rządzi. W tej chwili pojazd stanął przed drzwiami, z których krokiem powolnym wyszedł Ks. Pleban. Obadwa sobie nieznajomi, choć się w życiu nigdy nie widzieli; iednak, z tego co o sobie słyszeli, poznali się do razu, i po kilku słowach bez związku, które dla kogoś trzeciego caleby były niezrozumiałe, weszli razem przez małe i źle przystaiące drzwiczki do pokoju, którego dwa okna nad samą podłogą umieszczone, złożone z szyb starością pomatowanych i drzewami osłonionych, nie wiele słonecznego przypuszczały