Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 14 )

wiedział słuchacz, krzycz tylko głośno, żebym nie zasnął.

Zachodziła bryczka w niską bramę plebanii, którą ledwie dostrzedz było można na boku dziedzińca, wśród krzaków gęstych bzu i leszczyny, podjechawszy kilka kroków dalej, uyrzał Pan Walery domek, nie wielki, na wpół w ziemię zapadły, pochylony wiekiem, na którego dachu zielenił się mech tu i ówdzie, chcąc niby starość jego oznaczyć — Przed tém schronieniem świątobliwości wysunięty był trochę na przód ganek, z dwóma, cegłą podpartemi, ławkami. Spojrzawszy na to miejsce, mimowolne westchnienie z ust wędrownika