Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 180 )

— Żartujesz?
— Nie — istotnie, majątek który nie dawno odziedziczyłem, wymaga więcej wolnego czasu — rad jestem osiąśdź na wsi.
— Siadajże łaskawco, rzekł ów przyjaciel, spory zapewne objąłeś majątek, dodał potém.
— Otaxowano go do sześciu kroć.
— Przynieś nam wina, szepnął służącemu gospodarz.
— Jest przytém kilka kapitałów dość znacznych.
— Możebyś został u mnie na obiedzie? dodał podwajając grzeczności ów przyjaciel.
— Najchętniej, odpowiedział Walery i rozmowa ciągnęła się dalej, w której nie szczędzono oświadczeń