Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 103 )

na nieład ubiorze, i niezgrabność woźnicy. Figaro jedną nogą był w błotnistym rowie, drugą na drodze i ze strachu słowa wymówić nie mógł. Ogromna kortyna jedną połową napisu: Ridendo, padła na pęk szpad i mieczów, a Castigat mores (o niefortunny wypadku) leżało — na kolanach najpiękniejszej z Aktorek. Sztylet wpadł do czapki żydowskiej, róż zarumienił kałużę, dekoracje usłały ziemię — słowem widok tego pobojowiska najtwardsze serce poruszyłby do — serdecznego śmiechu.
Powoli wszystko przychodzić do siebie zaczęło, a Pan Walery z kwaśną miną wydobywszy się z pod zwalisk swej bryki, odchodził na