Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 102 )

płakały dzieci, mężczyźni popędliwie łajali, a żyd rospaczał.
Wywrót ten niespodziany rozliczne grupy potworzył na gościńcu — Antreprener w hiszpańskim płaszczu i bobrowej czapce przywalony był od bufona całej trupy w ogromnym fraku bardzo starej mody, jęczał pod niemi obydwóma dziesięcioletni chłopczyk, nadzieja wszystkich, wyrzekając na starego śmieszka, który się z miejsca podnosić nie chciał, utrzymując, że mu tak bardzo dobrze. Panna Delicja, którą bardzo komicznie żydek trzymał w swoich objęciach, udawała omdlałą, z wielkim śmiechem przytomnych — Lukrecja zaś, którą stos poduszek przywalił, żaliła się