Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
RADA.


Człek, który myślą przebiegł całą drabinę wyobrażeń, wpada w niedowierzanie o wszystkiém, rodzące się ze czczości nieczynnego umysłu i nieczynnego serca. Nie wierzy, bo nie czuje, nie wierzy, bo nie pojmuje.
Maxyma bezimiennego.

— Gotów już jestem powiesić się z rospaczy Gustawie! Tego jeszcze nigdy nie było! w życiu mojém nic mi się podobnego nie zdarzyło. Ktoby się był spodziewał? stara kwoka! Ale baba siedzi na dukatach. Ba! gdyby też nie to, gdyby tylko na gołéj ziemi siedziała, diabłaby tam za nią poczciwy człowiek chodził!
— Przecież trafiła kosa na kamień, odpo-