Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w nich śladów młodości i wdzięku. Ten ślad pozostały jest dla mnie prawdą jedyną.
— Tere fere, moci panie, marzenia.
— Powiedz mi pan, byłeś kiedy młodym i miałeś tę co ja wiarę?
Podejrzliwem wejrzeniem rzucił ku mnie pan Wrzosek, jakby wybadać chciał, jaki użytek zrobię z jego odpowiedzi.
— Na co ci to? — mruknął. — Właśnie żem był młodym i że wiem, co kosztuje utrata późna owych złudzeń i marzeń, które się zowią prawdą przez kilka godzin życia, dla tego chcę wcześnie przygotować cię i oswoić z przyszłością; dla tego chcę te złudzenia rozbić.
— Darujcie mi, ależ ja także marzenia i złudzenia widzę w myślach i pojęciach waszych. Trudno się nam przełamać wzajemnie, bo się nie schodzim na żadnym punkcie, z którego byśmy razem iść mogli. Ja wszystko mniemam pięknem, dobrem, i wierzę w szczęście, bo wierzę w Boga i sprawiedliwość Jego; wy wszystko zwiecie zepsuciem, złem, straszycie nieszczęściem, bo nie wierzycie chyba w Boga.
Pan Wrzosek ruszył ramionami z politowaniem.
— Juściż moci panie, wierzę przecie w Boga, ale nie sądzę, aby się miał zajmować każdym z osobna szaleńcem, i kierować losami wszystkich podobnych mu.
— Wierzycie w Boga, a przypisujecie mu stworzenie zła, a czynicie go niesprawiedliwym.
— Wielkie zagadki, do których rozwiązania wać jesteś za młody, ja za stary. Masz rację, że się przekonać nie możemy nigdy, dajmyż pokój rozprawom. Ale rady posłuchaj! Staraj się pozbyć egzaltacji i dziwnego sposobu zapatrywania się na rzeczy... Nie wierz nikomu