Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał do wyboru? Trudnyby wybór był nawet. Przysięga, którą człowiek składając rozmyślnie zawsze obowiązany jest dotrzymać, wiąże mnie do niej; i dziecię i lata przeżyte. Kocham ją jak siostrę. Winnaż ona, że mnie nie rozumie i rozumieć nie może? Winnaż, żem przyszedł i powiedział: bądź moją! Tem słowem zaręczyłem jej przyszłość i zaręczenia dotrzymam. Nikt wrócić nie może złamanego życia, nikt nagrodzić takiego zawodu. Schylmy więc głowę i powiedzmy: obowiązek przedewszystkiem! Niech nawet nie wie, niech się nie domyśla, co się w sercu mojem dzieje. Dosyć jednej Marji, której cień stoi widoczny między nami.
Piszę do Izy, oczekiwać będę odpowiedzi; proszę jej, żeby jechała. Rozgniewa się, zapomni, wzgardzi? wszystko przyjmę. Życie krótkie, wszystko minie.<br





Nie miałem odwagi oddać jej listu. Zawieszony między niemi dwoma, waham się i nie wiem co począć. Jedna i druga mi drogą; ale pierwszej przysiągłem, dotrzymam. Zwykle obowiązek i przysięga u ołtarza uważać się zwykły lekko i jakby niewymagające ofiar żadnych, jakby coś czysto formalnego. To się nie godzi.
Byliśmy sami, mówili z początku o rzeczach obojętnych; słowa zimne na pozór pokrywały inne wcale uczucie.
— Izo — rzekłem nakoniec — ulituj się nademną. Ja cierpię, bo ty tu jesteś; przytomność twoja jest mi ciężką, jest mi słodką, ale zgryzota mięsza się do tej rozkoszy nieprawej, kradzionej. Kto wie jak daleko oślepiająca zaprowadzić mnie może namiętność.