Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

domu. Stefan szedł ze starą, a Hawryłowicz z gospodarzem. Sala jadalna, cała1 w trofeach z broni myśliwskiej i starej — prześliczna.. O nakryciu nie mówię surtout bronzowy złocony — w smaku pierwszego cesarstwa, nie godził się z resztą, ale był wspaniały.. Przeczuwałem, że kuchnia będzie fantastyczna.. omyliłem się — wyborny był obiad, ale więcej angielski niż francuski i pieprzu a ostrych przypraw bez miary. Hawryłowicz, który ma ten przesąd, że silne ingredencje są niebezpieczne, mało co jadł, a wodę pił ze strachu co chwila.
Wina były dobre ale mocne... Zupełnie z obiadu zostałem zadowolniony; nie było to zbyt wytwornem, ani ściśle prawidłowem, mais tres solide i przyzwoicie.. Po deserze kobiety wstały i wyszły do salonu, po angielsku, myśmy zostali ze starym, bardzo poważnym węgrzynem, smokcząc go po trochu. Un vin tres distingué. Wlasch, którego obserwowałem, miał osobliwsze chwile, mówił czasami wcale nie źle i płynnie po francusku i po pdlsku, to znów jakby sobie przypomniał, że nie umie, plątał się, łamał i łatał. — Stefan, który przy mnie siedział, łokciem mi w boku nabił guza, nieustannie zwracajac moją uwagę na coś.
Panna u stołu była dosyć milcząca.
— Jak że ci się podobała? zapytał Stefan pocichu.